wtorek, 9 lipca 2013

Dżob hanting wre!
Ale po kolei. Na początku mały apdejt co do wczorajszego wieczoru. Ładnie umyte, grzeczne studentki z Polski, wyebane po całym dniu zapierniczania, postanowiły udać się na ostatnią symboliczną fajeczkę. Piękny trójnarodowiec postanowił zatem wysępić od nich jedną przy czym nie był zainteresowany jej wypaleniem, a bardziej zmieszaniem z zielonym specyfikiem (nju łord lernt- splif=skręt, jest progres :D). Opuścił nas w celu dokonania tego cudu, ale długo nie byłyśmy same. Pojawiło się pięciu chłopa w tym nasz drugi współlokator - ALEHANDRO... Wyebanie + obecność jurnych młodzieńców (+ Gosia noł mejk ap) sprawiła, że biedne studentki ze skłer inglisz zaczęły się gubić w swych wypowiedziach i chichotać w niebogłosy. Na szczęście zauważyły niepokojące zjawisko i udały się czym prędzej na zbawienny spoczynek pozostawiając za sobą niesmak idiotyzmu i mocno postanawiając poprawę. Budziki na 8:00 rano iii...
11:29... - KUR***!!!!
...
Nasz dżob hanting dej zaczął się od porządnego wkurfu i śniadania. Po przejściu całego Eastbourne i usłyszeniu 60/100 razy: "Sorry we have enough staff right now, maybe in September" (POZDROOOOOO ;]!), po wykończeniu wszystkich zszywek w zszywaczu biblioteki miejskiej (nju łords lernt: stampler- zszywacz, wokejbjulary impruwd) usiadłyśmy na plaży podziwiając geriatrię i stwierdziłyśmy, że choćbyśmy miały mieszkać tu na ulicy (mieszkanie opłacone na tydzień, noł mani in poket;]) to znajdziemy tego dżaba i będziemy kosić niezłą kasiorę.
Obiad, późny, kotlety mamy Gosi przecudowne (na drugi dzień nawet lepsze). Zjedzony w przemiłym towarzystwie- Splif Guy i nasza nowa współlokatorka, Klaudia Z POLSKI :D! (ZE ŚLĄSKA dokładniej) i studiująca na UEKu :D.
No i wiadomość dnia: telefon z odpowiedzią! Eastbourne Pier (nowe słowko egen: pier=molo). Szkoda tylko, że musimy jutro załatwić i NIN i konto w banku, bo inaczej ni UJa! Ale gruba kasa na horyzoncie! Zapierdziel po pachy! Ałer inglisz impruwz dlatego jesteśmy dobrej myśli.
Odnośnie angielskich wkurfiających rzeczy:
- mieszkanie to klitka. Jego szerokość to szerokość mojego pokoju. Schody są tak strome, że pierwsza moja reakcja to: "COOO?! To ja się tu nie nayebię bo z nich zlecę i połamię nogi i nici z grubej mamony i dzikich laserów :O!"
- GNIAZDKO! Musiałyśmy ztjuningować naszą wtyczkę od przedłużacza- luk at de fotoł!
- kran/y- z jednej strony piekielnie gorąca woda, z drugiej lodowato zimna- oparzenie czy zamarznięcie- co wybierasz;]?


Dziś długa notka, bo na bezrobociu ma się dużo czasu wolnego.








Widok naprzeciw naszych drzwi wejściowych 








Nasza ulica










1 komentarz:

  1. Trzymam kciuki za nasz dzielne Polki! przez Ciebie musiałam założyć konto na google + WTF?!?! Buźka:*

    OdpowiedzUsuń