Dlatego dziś, jako że środa mym dniem oficjalnej wolności- piszę pościka.
Inglandowo ma się w porządeczku. Brajton było piękne- cudna pogoda, zdążyłam idealnie na interwjuł, pozwiedzałam troszku i pojechałam z powrotem cudownym dabel dekerem do Eastbourne. Co tam, że pomyliłam trochę busy i musiałam się przesiadać xD Było fajniutko!
Bilet autobusowy- dniówka
Widok na Nadbrzeże Eastbourne z Double Dackera
Royal Pavillon w Brighton
Chillout przed Jubilee Library
Uliczki Brighton
Clock Tower
Nieopodal Churchill Square Shopping Centre
Pozostałości West Pier
Z widokiem na Brighton Pier (dwa razy większy i bardziej rozwinięty niż w Eastbourne)
Widok na Brighton z wyebanego pier'u
Klify z Double Decker'a w drodze powrotnej
Like a boss :D!
Ciężka praca Polaczków w Inglandzie [*]
Niestety wypłaty dalej nie widziałyśmy na oczy [*]]]. Bo NINu nie ma i przyjdzie do 2 tygodni (mój. O Gosi to lepiej nie wspominać, bo jeszcze nawet nie miała interwjuła lol). A bez niego ni uja- taka polityka firmy i nie zrobisz nic. Jednak po odpowiednich zabiegach motywacyjnych ("to już nie chodzi o to, że pracujemy za darmo, ale nie mamy na przeżycie, wyrzucą nas z mieszkania jak nie zapłacimy czynszu..." <łzy w oczach>) otrzymałyśmy niewielką pożyczkę na przeżycie kolejnego tygodnia. I przeżycie piątkowych urodzin Tony'ego. Sprezentowane mu cygaretki i polskie piwa opakowane w gustowne gazety ucieszyły go niezmiernie. Tak bardzo, że aż zbukał się jak świnia lądując we wszystkich pobliskich rowach[*]]].
Solenizant i jego 'prezenty' ;) Jeszcze w miarę trzeźwy xD
Czyż nie jest słitaśny <3?
Piwa to nie jedyny polski specjał królujący na półkach lodówek Hiszpanów [*]
Wczoraj pierwszy cały dzień ohydnej pogody. Zostałam odesłana na przymusowe wolne. A że dziś też mam wolne (ustawowe) to nudzę się przeokropnie. Nie wspominając o tym, że straciłam jakieś 150 zeta:/ Idę za chwilę na plażę i na darmowy obiad do Chippiego gdyż dzisiejsza pogoda jest już lepsza.

















Brak komentarzy:
Prześlij komentarz