- pracując w Chippy'em mamy za darmo obiady- fish & chips, a jak się ładnie uśmiechniemy to również chicken nuggets, scampies i inne rarytaski. Ponadto nielimitowana kawa, herbata, sprajty, kole i inne drinki- raj!
Zarobaski w 'seksownych' czapeczkach :D
Nasz cebulacki obiad uratowany przed wyrzuceniem w pracy
- sąsiedztwo wyborne: Polaczki z Pevensey też na Piera przyszły do pracy- a nawet w sobotę zaliczyły już przedwstępną imprezę z moim fjucza hazbend, Tony'm. Oczywiście przyniósł to co miał przynieść :D
Polaczki imprezują- polisz vodka lała się strumieniami <3
- angielski na poziomie edwanst ćwiczymy na każdym kroku i cały czas słyszymy, że jesteśmy zayebiste. No chyba, że ktoś mówi za cicho i "za bardzo" po angielsku...;>
Ogólnie jest osom. Primark jest najlepszym sklepem ever. Tylko czekamy na naszą pierwszą wypłatę <3
W środe mój pierwszy dej off, więc jadę na intervjuła do Brighton i pozwiedzam troszeczkę. Będą zdjęcia :D
Tymczasem żegnam państwa w stylu angielskich nastolatków: 'lol xx' (serio tak piszą [*]).


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz