Eda nadal doświadcza wielu nowych wrażeń. Począwszy od niezliczonych imprez w pobliskich klubach, przez pierwsze farbowanie odrostów, potrójne pocałunki (nie, nie ma videła- zaginęło w akcji), picie Guinessa przez słomkę, po próbowanie pierwszego cod roe, pineapple w panierce, pierwsze nocowanie na kanapie, kasy spot-on, i zapominanie się wyclock-outować z pracy. NIN nadal nie przyszedł. Długi jednak na szczęście pospłacane.
Wczoraj był w ogóle osom dzień. Poszłam rano zakupić w końcu, po miesiącu, płatki kosmetyczne, które tutaj funkcjonują chyba jedynie dla obcokrajowców, bo nie można ich nigdzie uświadczyć w rozsądnej cenie. A wczoraj pierwszy sukces: 1,39 funta - 200 płatków. W końcu po miesiącu mogłam zmyć makijaż xD! Wracając wstąpiłam do bookstora żeby zobaczyć ceny moich ukochanych książek. Niestety wszystkie ok, 6-7 funtów, ale mogłam przynajmniej pooglądać sobie co tam mają. I o mało co nie spóźniłam się do pracy. A skręcając w ostatnią uliczkę patrzę: mój boss, boss, BOSS idzie. Myślę: nie no jeszcze spóźniona nie jestem, poza tym chłop mnie nie zna wiec jebać go. A on mi kiwa na "cześć" :O... W ogóle bossy miały wczoraj dobry dzień. Ka$h pozwolił mi zabrać jedzenie z pracy, pochwalił mnie za spot-on kasy. Zayebiście ogólnie. Ale Tony dziś się zwija na wakacje :(... Na Sajprusie się wywczasuje przez 2 tygodnie. Ominie go Airbourne, które już za ok. 9 dni.
Dziś dej of co oznacza szoping! I kucie :(...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz