Eda znów z cugu pracy, co ogromnie i niezmiernie ją cieszy! Chociaż dzisiejsze 27 stopni nie należało do najlepszych warunków, to i tak zdecydowanie lepiej czuję się mając robotę palącą się mi w rękach <3
A dodatkowo
Ke$h oznajmił nam dziś, że w Chippi'em czekają na nas nasze długo wyczekiwane payslipy!
Sorted!
Wystarczy, że powiem, że za 1,5 tygodnia pracy zarobiłam 2 razy tyle ile przeciętny Polak zarabia miesięcznie <3! Bardzo dobry dzień po bardzo dobrej nocy! Oby podtrzymać tę passę!
Wczorajszy dzień off prezentował się mniej więcej tak:
Mewa bez nogi :O Pewnie franca straciła jak biednym turystom robiła zamachy na fish & chips [*]
Stwierdziłam, że zacznę od najprzyjemniejszej lektury spośród spisu: tak na dobry początek ażeby się nie zrazić ;)
Gosia przychodząc z pracy powiedziała, że czeka nas urodzinowe BBQ ziomka z Pier'u na plaży, a więc zakupiwszy Lamb(o)r(g)ini udałyśmy się we wskazane miejsce. Po niezliczonych pocałunkach osób różnych płci, nauce angielskiego akcentu i slangu, obejrzeniu zajebistych cośrodowych fajerwerków, po raz pierwszy miałam okazję potańczyć w Atlantis- klubie znajdującym się na końcu Pier'u. Wrażenia prawie nieprzespanej nocy odzwierciedlają się w moim dzisiejszym zmęczeniu, a więc notka krótka i treściwa.
Na koniec napiszę tylko: nie-chcę-wracać-do-Polski,
I don't care, I love it! Yo bitch!